Pigwa nie bez powodu nazywana jest polską cytryną, jest super kwaśna i nie nadaje się do jedzenia "ot tak" - no chyba, że ktoś jest odważny :). Co mnie zaskoczyło, to piękny zapach, mogłabym cały dzień siedzieć i wąchać te malutkie owoce... No właśnie, nie będę ukrywać, że przy tym rozmiarze, wydrążanie z pigwy gniazd nasiennych było dość frustrujące. Ale warto było! Syrop jest przepyszny, bardzo aromatyczny i świetnie nada się zimą do herbaty.
Syrop z pigwy z kawałkami owoców
1 kg pigwy
5 szklanek cukru
Owoce wyszorować, wydrążyć gniazda nasienne i pokroić w kostkę. Zasypać cukrem w ilości równej ilości owoców (u mnie wyszło 5 szklanek owoców, a więc dodałam również 5 szklanek cukru). Odstawić owoce na 2 dni, aby puściły sok. Po tych dwóch dniach postawić garnek na gazie i podgrzewać, aż cukier całkowicie się rozpuści, a owoce lekko zmiękną (ale nie zagotowywać). Przełożyć do słoików i pasteryzować przez 15 minut.
Wygląda fantastycznie! Jakbym poszła do sklepu z cudeńkami kulinarnymi z całego świata. Zrobisz i słoiczek dla mnie? :D
OdpowiedzUsuńDziękuję! No chyba będę musiała rozszerzyć rozdawnictwo, bo moje ambicje przetwórcze przekraczają możliwości konsumpcyjne mojej 2-osobowej rodziny :D.
Usuń