piątek, 6 lutego 2015

Jak zrobić jogurt (i czy warto kupić jogurtownicę)?


Jogurt naturalny to jedna z tych rzeczy, które zawsze mam w lodówce. Porcja jogurtu z domową granolą, świeżymi owocami, czy nawet bez dodatków sprawdza się zarówno na śniadanie, jak i przekąskę w ciągu dnia. Poza tym jogurt często zastępuje mi śmietanę, np. do polewania pierogów czy naleśników z twarogiem. Nie żebym miała coś przeciwko śmietanie, ale rzadko jej potrzebuję, więc zwykle nie mam jej w lodówce. Jogurt daje całą masę możliwości, a do tego jest bardzo zdrowy i jako produkt fermentacji mleka bywa łagodniejszy dla osób z nietolerancją laktozy.

Dlaczego warto samodzielnie robić jogurt?
Czy w sklepach nie da się kupić dobrego jogurtu?
Oczywiście, że się da, choć nie jest to super łatwe. Ciężko o prawdziwy jogurt, który powinien zawierać wyłącznie mleko i żywe kultury bakterii. Większość dostępnych jogurtów zawiera jakieś dodatki zagęszczające, np. mleko w proszku.

Poza tym, domowy jogurt kosztuje mniej.
Koszt wytworzenia przeze mnie 1 litra jogurtu zamyka się w przedziale od 2,5 zł do 3,3 zł, zależnie od tego, za ile dostanę mleko.
Dla porównania: cena 1 litra jogurtu w sklepie wynosi w zasadzie od 4,0 zł do 8,5 zł, w zależności od marki.
Widać różnicę? :)

A tak poza tym, to zawsze będę powtarzać: robienie takich rzeczy samodzielnie to po prostu frajda.

Jak się robi taki jogurt?
Przede wszystkim musimy zdecydować, jakiego sprzętu do tego użyjemy. Czy trzeba kupować jogurtownicę? Odpowiedź brzmi "nie". Ale czy warto? To już zupełnie inna sprawa. W internecie można znaleźć wiele metod robienia jogurtu bez jogurtownicy: zawijając garnek z mlekiem w koce, stawiając obok kaloryfera, używając termosów czy napełnionych gorącą wodą przenośnych lodówek. Wszystko po to, aby zachować stałą temperaturę, tak by bakterie "kwitły" ;). Swoją pierwszą porcję jogurtu zrobiłam w dużym słoiku zawiniętym w gruby ręcznik. No i nie wyszło. Stwierdziłam, że szkoda mi marnować kolejną porcję mleka, lepiej jednak zainwestuję w jogurtownicę. Kupiłam chyba najtańszą, jaką można znaleźć, firmy Clatronic za ok. 60 zł. Jeżeli spojrzycie na wyliczenia, które podałam wyżej, to wbrew pozorom taki zakup stosunkowo szybko się zwróci, jeżeli jecie dużo jogurtu. Tym bardziej, że omija was koszt mleka zmarnowanego na nieudane partie.

Kolejna decyzja, którą musimy podjąć, dotyczy tego, jakiego startera użyjemy. Możemy wybrać między:
  • kupnym jogurtem - oczywiście takim "prawdziwym". Ja zdecydowałam się na jogurt Bakomy (ale nie ten "gęsty", który ma dodatek mleka w proszku, tylko "łagodny", który zawiera tylko mleko i żywe kultury bakterii, w tym bakterie probiotyczne). Taki zakup musicie wykonać mniej więcej raz na 20 partii jogurtu. Do każdej kolejnej partii zostawiacie trochę zrobionego przez siebie jogurtu, który będzie służył jako starter do następnej partii. A po 20 kupujecie kolejny jogurt ze sklepu, żeby do waszego jogurtu wprowadzić świeże kultury bakterii.
  • bakteriami jogurtowymi - które można kupić na Allegro lub w specjalistycznych sklepach. Kupiłam takie bakterie, ale coś nie za bardzo mi z nich jogurt wychodzi... W smaku jest ok, ale ma bardzo dziwną konsystencję, taką ciągnącą i, wybaczcie to określenie, glutowatą. Myślałam, że daję za dużo tych bakterii (a to przecież taka mała fiolka na aż 100 litrów mleka), ale ostatnio dałam dosłownie odrobinę, a konsystencja i tak była na tyle dziwna, że jogurt nie przechodził mi przez gardło... Ale może to kwestia kiepskich bakterii? Dla ułatwienia sobie życia ja póki co decyduję się na jogurt kupny jako starter.


Jogurt naturalny


1 litr pełnotłustego mleka świeżego lub pasteryzowanego (ale nie UHT)
150 g jogurtu naturalnego bez dodatków


Podgrzej mleko do temperatury 45 stopni (mleko świeże najpierw zagotuj, a potem ostudź do 45 stopni).

Warto zainwestować w termometr, który poinformuje nas o osiągnięciu określonej temperatury. Naprawdę ułatwia życie!

Dokładnie wymieszaj jogurt starterowy, tak żeby nie było grudek (w przeciwnym razie cała porcja jogurtu będzie miała grudki). Dodaj jogurt do garnka z mlekiem i dokładnie wymieszaj. Przelej do dołączonych do jogurtownicy słoiczków (dokładnie umytych, wyparzonych i osuszonych), zakręć, wstaw do jogurtownicy i włącz urządzenie. Odstaw na 8 godzin w miejscu, w którym jogurtownica nie będzie narażona na wstrząsy. Nie ruszaj jej!



Po 8 godzinach wstaw jogurty na kilka godzin do lodówki (ja odstawiam na noc, dzięki czemu na śniadanie jogurt już na mnie czeka). Po wyłączeniu jogurtownicy czekam jeszcze chwilę przed włożeniem słoiczków do lodówki, aby trochę ostygły.

Przechowuj w lodówce przez około tydzień.

Jeden słoiczek (ok. 150 ml) zostaw jako starter do kolejnej porcji jogurtu.

Jogurt bez dodatku mleka w proszku nie wychodzi bardzo gęsty, choć mi jego konsystencja odpowiada. Jeżeli jednak potrzebujecie bardzo gęstego jogurtu, to wylejcie go na gazę lub chustę serowarską i zostawcie do odcieknięcia.

1 komentarz:

  1. Bardzo dziękuję za poradę i bo właśnie myślałam czy Clatronic jest okej i już widzę, że TAK :D będę robić swój pierwszy jogurt w życiu, więc wszystko w tym wpisie to dla mnie genialny tutorial! POZDRAWIAM :)

    OdpowiedzUsuń