poniedziałek, 15 grudnia 2014

O stewii + przepis na ekstrakt

 

Coraz częściej szukamy zamienników dla tradycyjnego, białego cukru rafinowanego. Stewia jest jednym z bardziej popularnych - głównie dzięki temu, że w przeciwieństwie do ksylitolu czy cukru kokosowego, jest znacznie bardziej przystępna cenowo.

Czym jest stewia?
Stevia rebaudiana to roślina rosnąca głównie w Ameryce Południowej, zawierającą związki słodzące podobno nawet 300 razy słodsze od cukru. Jest przy tym niskokaloryczna i ma zdolność obniżania ciśnienia krwi. Stewię wykorzystuje się przede wszystkim do słodzenia napojów oraz w wypiekach.

Formy spożywania stewii
Zacznijmy od najprostszej - bez większego problemu możemy już kupić roślinę w doniczce do domowej hodowli.. Stewię widziałam już nawet w marketach budowlanych, swoją roślinkę kupiłam jednak w zaufanej kwiaciarni. Próbowałam dodawać jej listki do herbaty, niestety bez większego sukcesu. Mimo dodawania coraz to większej liczby listków, wcale nie zauważyłam, żeby herbata robiła się coraz słodsza, za to nabierała wyraźnego, nieprzyjemnego posmaku, typowego dla stewii (i będącego jej największą wadą). Podobno problemem w hodowli stewii jest to, że od ilości słońca zależy to, jak bardzo jest słodka - dlatego rośliny w Ameryce Południowej są tak słodkie, a te rosnące na naszym parapecie już niekoniecznie. Dlatego zrezygnowałam z tego pomysłu i zaczęłam szukać innej formy stewii.

W wielu sklepach możemy się spotkać ze stewią w formie białego proszku - jeżeli oglądaliście serial Breaking Bad, to na pewno kojarzycie taką stewię ;)

Źródło
Takie rozwiązanie wydaje się bardzo wygodne, niestety są to najczęściej mieszanki stewii z innymi substancjami, np. sztucznymi dodatkami smakowymi, maltodekstryną, czy nawet zwykłym cukrem (!). Poza tym dostępna w takiej postaci stewia jest poddawana wielostopniowemu procesowi przetwórczemu, więc nie ma już zbyt wiele wspólnego z rośliną.

Kolejną powszechną formą stewii są ekstrakty bazujące na alkoholu.

Jak zrobić ekstrakt ze stewii?
W związku z rozczarowaniem moją własną roślinką, do ekstraktu zdecydowałam się użyć suszonych liści, które możemy bez problemu dostać w sklepach ze zdrową żywnością. Oprócz tego potrzebny jest jeszcze alkohol, najlepiej zwykła wódka.

Do słoika wsypujemy liście - wybieramy tylko zielone, odrzucając te brązowe oraz łodyżki. Liście zalewamy wódką, tak aby je przykryła. Odstawiamy na 36 godzin. Niech nikogo nie kusi odstawiać ekstraktu ze stewii na dłużej, tak jak robi się to w przypadku chociażby ekstraktu waniliowego. Ekstrakt w ten sposób nie zyska na mocy, za to stanie się super gorzki.

Po 36 godzinach ekstrakt wlewamy do rondelka i podgrzewamy przez 20-30 minut, aby odparować część alkoholu. Należy uważać, aby ekstraktu nie zagotować, bo będzie gorzki. Ja robię niewielkie ilości ekstraktu, więc na wszelki wypadek podgrzewam go w kąpieli wodnej (za pierwszym razem nie udało mi się podgrzewać go przez 20 minut, bo był już zbyt bliski zagotowania - i cóż mogę powiedzieć, to były wyjątkowo mocne herbaty ;) ).

Gotowy ekstrakt przelewamy do słoiczka lub, tak jak ja, do butelki z pipetką, i trzymamy w lodówce (pamiętajcie, odparowaliśmy z niej większość alkoholu). Taki ekstrakt jest bardzo słodki, więc łatwo przedobrzyć, dlatego ja wolę go "wkraplać", zamiast wlewać łyżeczką. Ile stewii użyć w kubku herbaty? Trudno powiedzieć, bo zależy to od kilku czynników, przede wszystkim jakości liści, czasu podgrzewania, no i własnych preferencji. W przepisach na ekstrakty często podaje się zalecaną ilość 1-2 kropli, jednak w przypadku mojego ekstraktu to zdecydowanie za mało. Z kolei pół łyżeczki to już dla mnie trochę za dużo. Każdy musi sprawdzić na sobie.



Kontrowersje wokół stewii
W miarę wzrastania popularności stewii pojawia się również coraz liczniejsze grono jej przeciwników. Co jej zarzucają?

- Nieprzyjemny posmak.
Pisałam już o nim wyżej, stewia faktycznie pozostawia po sobie mało przyjemny posmak. Nawet po użyciu niewielkiej ilości jest on trochę wyczuwalny. Można się jednak przyzwyczaić.

- Stewia powoduje problemy z płodnością.
Ten pogląd opiera się głównie na tym, że pewne plemiona w Paragwaju i Brazylii używały stewii jako środka antykoncepcyjnego. Faktycznie, badania na szczurach wykazały obniżenie płodności samic, jednak dopiero przy długotrwałym stosowaniu dużych ilości stewii.

- Po spożyciu czegoś słodkiego nasz organizm oczekuje glukozy, której stewia nie dostarcza, a więc z myślą o niej obniża poziom cukru we krwi, powodując tym samym hipoglikemię.
I to jest chyba najbardziej poważny zarzut względem stewii. Opinie są oczywiście podzielone, nie na wszystkich stewia działa podobnie.

Moje zdanie na temat stewii
Biorąc pod uwagę wszystkie za i przeciw, uważam, że najrozsądniej jest używać stewii sporadycznie. Z jednej strony opinie o jej potencjalnym negatywnym wpływie na nasze zdrowie są niepokojące, z drugiej jej niska kaloryczność jest kusząca ;). Ja używam jej tylko i wyłącznie do słodzenia herbaty, i to nie zawsze. Niemniej jednak myślę, że warto mieć w lodówce niewielką buteleczkę ekstraktu. Zdecydowanie nie polecam za to kupowania wysokoprzetworzonej, sproszkowanej stewii.

piątek, 31 października 2014

Mielonka z suszonymi grzybami


Może nie wygląda najładniej, ale jest pyszna - mielonka wieprzowa z szynkowaru z dużą ilością suszonych grzybów.
Zmodyfikowałam przepis znaleziony tutaj.


Mielonka z suszonymi grzybami


750 g karkówki
250 g surowego boczku bez skóry
50 g suszonych grzybów
20 g soli peklującej
2 ząbki czosnku
3 łyżeczki żelatyny
50 ml wody z grzybów

Mięso i namoczone wcześniej grzyby mielimy na sitku o grubych oczkach. Dodajemy przeciśnięte przez praskę ząbki czosnku, sól peklującą, wodę z grzybów i żelatynę. Mieszamy i wyrabiamy przez około 5 minut.

Do szynkowaru wkładamy woreczek i upychamy w nim mięso. Zawiązujemy sznurkiem i zakładamy pokrywę. Odstawiamy na dobę do lodówki.

Po tym czasie umieszczamy szynkowar w garnku w wodą. Podgrzewamy wodę do temperatury 75-80 stopni, i od tego czasu liczymy czas parzenia - 10 minut na 1 cm przekroju, czyli w przypadku mojego szynkowaru, 100 minut. Staramy się utrzymywać stałą temperaturę 75-80 stopni. Wyłączamy kuchenkę, wyciągamy szynkowar i luzujemy całkowicie docisk. Po ostygnięciu wkładamy szynkowar do lodówki na przynajmniej 4 godziny.

środa, 29 października 2014

Mini chałki


Chałki w wersji mini :). Nie są bardzo słodkie, więc jeżeli lubicie mocno słodkie chałki, zwiększcie od razu ilość cukru. Przepis znaleziony tutaj.


Mini chałki


4,5 łyżeczki drożdży instant
1 szkl. ciepłej wody
1/4 szkl. cukru
1/4 szkl. oleju
4 żółtka
ok. 4 szkl. mąki
1 i 1/4 łyżeczki soli
1 jajko do posmarowania chałek
sezam lub mak do posypania


Wymieszaj składniki i wyrób ciasto. Odstaw do wyrastania na około godzinę, do podwojenia objętości. Odgazuj ciasto, wbijając w nie pięść, i odstaw na kolejne 45 minut.

Krótko wyrób ciasto i podziel na 10 części. Z każdej części zapleć mini chałkę - ja formowałam wałek, który następnie składałam na pół, skręcałam ze sobą obie połówki, a końce zlepiałam na spodzie chałki. Gotowe bułki odłóż na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i odstaw na 30 minut. Posmaruj jajkiem i posyp sezamem lub makiem. Nagrzej piekarnik do 180 stopni i piecz ok. 20-25 minut.

poniedziałek, 27 października 2014

Monkey Butter


Bardzo smaczne, bananowo-ananasowo-kokosowe smarowidło do chleba. Oryginalny przepis mówi o zatrważających 3 szklankach cukru (!). Ja dałam pół szklanki i to zupełnie wystarczyło, nie sądzę, żeby dla kogokolwiek było za mało słodkie. Banany pokroiłam chyba za grubo, przez co nie do końca się rozpadły, dlatego pod koniec krótko zblendowałam jeszcze całą masę. Ale jeżeli nie przeszkadzają wam kawałki bananów, możecie je tak zostawić.

Smarowidło należy trzymać w lodówce, gdzie wytrzyma 4-6 tygodni. Polecam szczególnie do słodkiego pieczywa, na przykład mini chałek, które na blogu pojawią się pojutrze.

Przepis znaleziony tutaj.


Monkey Butter
3 słoiczki


5 średnich, dojrzałych, ale nie przejrzałych bananów (bez ciemnych kropek)
1 puszka ananasów (owoce i syrop)
1/4 szkl. wiórków kokosowych
1/2 szkl. cukru
3 łyżki soku z cytryny


Obierz banany ze skórki i pokrój na plasterki (im cieńsze będą, tym w garnku lepiej się rozpadną). Przełóż do garnka i dodaj pozostałe składniki. Zagotuj, mieszając od czasu do czasu. Po zagotowaniu zmniejsz ogień i gotuj, dalej mieszając, aż do zgęstnienia. Przełóż do słoików i trzymaj 4-6 tygodni w lodówce.

niedziela, 26 października 2014

Miękkie precle - bułki


Pyszne bułki, które dodatkowo bardzo ładnie wyglądają :). Być może precle źle się wam kojarzą, ale bez obaw - te są mięciutkie! Większość posypałam solą himalajską, a kilka sztuk - cynamonowym cukrem. Przepis znaleziony tutaj.


Miękkie precle - bułki
10 bułek


1 szkl. ciepłej wody
3 łyżki brązowego cukru
1 łyżeczka soli
1/4 szkl. oleju
3 szkl. mąki chlebowej
1 łyżka drożdży instant

6 szkl. wody
3 łyżki sody

1 białko
sól gruboziarnista / 3 łyżeczki cukru wymieszane z 1 łyżeczką cynamonu


Wymieszaj wszystkie składniki, wyrób ciasto - nie powinno się lepić. Podziel na 10 części i uformuj bułki. Odstaw do podwojenia objętości na ok. 30 minut. W międzyczasie zagrzej wodę i gotuj na małym ogniu. Nagrzej piekarnik do 190 stopni. Zanurz każdą bułkę w wodzie - po 1 minucie z każdej strony. Odłóż na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Posmaruj każdą bułkę rozmąconym białkiem i posyp solą lub cynamonowym cukrem. Natnij. Piecz do mocnego zbrązowienia, przez 15 minut.


piątek, 17 października 2014

Gruszka z solonym karmelem - jogurt typu Fantasia


Kiedy próbujemy przechodzić na bardziej naturalne jedzenie, jedne zmiany przychodzą nam łatwiej, a inne trudniej. Nie jest łatwo z dnia na dzień zupełnie zrezygnować z napojów gazowanych, kupnych sosów, czy słonych przekąsek. Moim sukcesem była rezygnacja z kupnych jogurtów owocowych, które często poza niewielką ilością owoców zawierają zapychające nas zagęstniki. W sezonie taka zamiana była łatwa, w końcu dostępnych było tyle wspaniałych, świeżych owoców... Jednak wraz ze zbliżaniem się zimy trzeba sobie radzić inaczej.

Zawsze lubiłam jogurty typu Fantasia, w których jedna część to jogurt, a druga - owocowy sos. Szczególnie zasmakowała mi karmelowo-gruszkowa wersja limitowana, którą postanowiłam teraz odtworzyć. Sos wyszedł przepyszny, znacznie lepszy od trochę mdląco słodkiego oryginału, robi się łatwo i szybko, no a przede wszystkim - nie ma zagęstników. Do tego dobrej jakości jogurt naturalny i... Musicie spróbować!

Przepis znaleziony tutaj.


Porównanie składu:
Danone, Fantasia z gruszką w karmelu
mleko, wsad owocowy [sos karmelowy - 13,2% w jogurcie (woda cukier, syrop glukozowo-fruktozowy, skrobia modyfikowana, substancje zagęszczające: karagen, guma ksantanowa; syrop karmelowy - 0,06% w jogurcie, aromaty, regulator kwasowości: kwas cytrynowy), gruszki - 8,8% w jogurcie], śmietanka, cukier, mleko w proszku odtłuszczone, żywe kultury bakterii jogurtowych.

Wariacje z gruszką


Sos gruszkowy z solonym karmelem


1/8 szkl. soku jabłkowego
2,5 łyżki soku z cytryny
1 kg gruszek (obranych i pokrojonych w kostkę)
1/2 szkl. brązowego cukru
pół łyżeczki świeżo startej gałki muszkatałowej
szczypta soli

Do garnka przełóż sok jabłkowy, 2 łyżki soku z cytryny i gruszki. Zagotuj, potem zmniejsz ogień, przykryj i gotuj, póki gruszki nie zmiękną. Zmiksuj blenderem - ja nie miksowałam zupełnie, żeby zostały małe, chrupiące kawałki owoców. Dodaj resztę soku z cytryny, cukier, gałkę i sól. Zagotuj i mieszaj, póki cukier się nie rozpuści. Zmniejsz ogień i gotuj bez przykrycia, póki nie uzyska odpowiedniej gęstości.

Przełóż do słoików i pasteryzuj przez 10 minut.

czwartek, 16 października 2014

WBD 2014: Chleb z ziołami



Wszystkiego najlepszego z okazji Światowego Dnia Chleba! Mam przyjemność po raz kolejny brać udział w tym wydarzeniu, tyle że tym razem z małym sukcesem - od kilku dni również mój P. piecze chleby :). Mam nadzieję, że do przyszłorocznej edycji uda mi się do tego przekonać jeszcze kilka osób.

Jestem trochę przeziębiona, więc poszłam w łatwy i szybki, a przy tym niezwykle aromatyczny wypiek - chleb pszenny na drożdżach z koperkiem, szczypiorkiem, natką pietruszki i rozmarynem. Pięknie pachnie i smakuje.

Opierałam się na tym przepisie.

Scroll down for English.

World Bread Day 2014 (submit your loaf on October 16, 2014)


Chleb z ziołami


3 i 1/4 szklanki mąki
1 łyżka drożdży instant
3 łyżki cukru
1 łyżeczka soli
po 1 łyżce posiekanego koperku, szczypiorku, natki pietruszki i rozmarynu
2 łyżki roztopionego masła
2 łyżki jogurtu naturalnego
1 szklanka mleka

sól himalajska do posypania


Wymieszaj wszystkie składniki i wyrób ciasto. Uformuj bochenek, przełóż go do foremki i odstaw do podwojenia objętości na około 2 godziny. Posyp solą himalajską i piecz w 200 stopniach przez 40 minut.


-------------------------------------------------------


Happy World Bread Day! I have the pleasure to once again participate in this wonderful event, but this time I have a thing to boast about - a few days ago my boyfriend started to bake bread as well :). I hope that by this time next year I will have a few more people convinced.

I'm a bit under the weather so it's a very simple and quick, but still very aromatic loaf - a yeasted bread with parsley, dill, chives and rosemary. It smells and tastes amazing!

The recipe is based on this post.


Herb bread

3 1/4 cups flour
1 tablespoon active dry yeast
3 tablespoons sugar
1 teaspoon table salt
1 tablespoon EACH minced parsley, dill, chives and rosemary leaves
2 tablespoons butter, melted
2 tablespoons yogurt
1 cup milk

himalayan salt for sprinkling


Mix all the ingredients in a bowl and knead dough. Shape a loaf and transfer to a baking pan. Let dough rise until doubled, approximately 2 hours. Sprinkle with himalayan salt. Bake in 200 deg. C for 40 minutes.


niedziela, 12 października 2014

Koncentrat lemoniady


Kolejny pomysł na napój w słoiku - tym razem sok wyciśnięty z cytryn, zmieszany z cukrem i wodą, czyli koncentrat lemoniady zawsze pod ręką :). Gotowy koncentrat mieszamy z wodą, ewentualnie dosładzamy do smaku i dodajemy świeżą miętę i plasterki cytryn.

Pomysł znaleziony tutaj.

Koncentrat lemoniady


1 kg cytryn
1 szklanka wody i 1 szklanka cukru na 1 szklankę wyciśniętego z cytryn soku


Włóż cytryny do mikrofalówki i podgrzewaj przez 1,5 minuty, a potem wyciśnij sok.
Sok, wodę i cukier przełóż do garnka i zagotuj. Przełóż do słoików i pasteryzuj 15 minut.

Gotowy koncentrat wymieszaj z wodą w stosunku 1:4 (1 część koncentratu na 4 części wody). Możesz też wymieszać go z wodą gazowaną!

piątek, 10 października 2014

Podpuszczkowy ser dojrzewający (jak koryciński)


Pokazywałam już wam mój pierwszy ser żółty, czyli Goudę. Ale moim pierwszym serem zrobionym z użyciem podpuszczki był ser w typie pochodzącego z Podlasia sera korycińskiego (Chronione Oznaczenie Geograficzne).

Robiłam go już kilka razy: czysty, ze słodką i wędzoną papryką (widoczny na zdjęciach, choć trochę poskąpiłam przypraw) oraz z suszonymi pomidorami i bazylią (przepyszny, ale trzeba naprawdę drobniutko posiekać pomidory, bo inaczej ser bardzo ciężko się kroi). Będę go robić często, bo jest prosty, szybki i bardzo smaczny, i nie trzeba na niego czekać tyle, co na ser żółty. Można go jeść nawet od razu, ale moim zdaniem dużo zyskuje na smaku, jeżeli damy mu kilka dni dojrzewać.

Korzystałam z dwóch przepisów: Danusi i Grzegorza,


Podpuszczkowy ser dojrzewający
ok. 700 g sera


5 litrów mleka niepasteryzowanego lub mleka pasteryzowanego w niskiej temperaturze, 3,2% (nie UHT z kartonu)
100 ml kefiru z żywymi kulturami bakterii, bez dodatków (ja akurat używam Bakomy)
podpuszczka cielęca + 4 łyżki wody (zgodnie z informacją producenta, ja użyłam 15 kropli podpuszczki)
ewentualnie 1/4 łyżeczki chlorku wapnia do mleka sklepowego
na 1 litr wody 250 g soli niejodowanej
dowolne zioła, przyprawy


Wymieszaj kefir, potrząsając opakowaniem przez kilkanaście sekund. Podpuszczkę rozpuść w wodzie. Mleko wlej do dużego garnka, podgrzej do temperatury 38 stopni i wyłącz grzanie. Jeżeli nie mierzysz temperatury przy dnie, to wyłącz przy 36 stopniach, bo temperatura przy dnie będzie wyższa. Ewentualnie podczas podgrzewania mieszaj cały czas mleko łyżką, aby temperatura rozkładała się równomiernie.

Do kefiru dolej trochę mleka z garnka i dobrze rozmieszaj. Rozmieszany kefir wlej do garnka i całość dobrze wymieszaj. Wlej rozpuszczoną podpuszczkę i ponownie dokładnie wymieszaj. Garnek przykryj i odstaw na 30-40 minut w celu utworzenia się skrzepu - w tym czasie nie mieszaj.

Utworzony skrzep potnij w kwadraty o wielkości ok. 1 x 1 cm. Pierwszy bok kwadratów tnij trzymając nóż prostopadle do dna garnka, a drugi pod ukosem.


Przykryj garnek i odstaw jeszcze na 15 minut. Po tym czasie wymieszaj, aby skrzep jeszcze rozdrobnić. Wyłóż cedzak chustą serowarską lub pieluchą tetrową. Skrzep przełóż na chustę łyżką cedzakową.


Co jakiś czas posypuj kolejne warstwy przyprawami lub ziołami. Całość skrzepu pozostaw na 5 minut.


Po tym czasie zawartość chusty zsuń na cedzak. Ser pozostaw przykryty nieszczelnie na 24 godziny. W tym czasie obróć go kilka razy na drugą stronę.


Rozpuść sól w gorącej wodzie i ostudź. Do ostudzonej solanki włóż ser, obciąż, tak żeby był całkowicie zanurzony i odstaw na 2 godziny. W czasie zasalania obróć go 2 razy. Wyjmij ser i odłóż na 2 godziny na kratkę do osuszenia. Przechowuj w lodówce, na górnej półce. Ser dojrzewa, więc nie można go całkowicie przykrywać, może być nawet całkiem odkryty.

Informacja dla osób, robiących ser z użyciem mleka sklepowego:
W takim wypadku należy dodać chlorek wapnia - należy odlać 1/2 szklanki ciepłego mleka, rozpuścić chlorek wapnia i wlać do garnka z podgrzanym mlekiem oraz wymieszać. Po tym dodać kefir i rozmieszaną podpuszczkę.

Może cię też zainteresować:

Gouda










Chleb na serwatce

wtorek, 7 października 2014

Musztarda


Domowa musztarda, czemu nie? Niestety mój blender nie poradził sobie ze zmiksowaniem musztardy na gładko :( i jest dość ziarnista. Ale za to własna musztarda pozwala nam dopasować smak do naszego gustu, np. poprzez dodanie większej ilości miodu, czy pieprzu cayenne. Ja następnym razem z pieprzu zupełnie zrezygnuję, bo nawet mała szczypta to było zbyt dużo i musztarda wyszła zdecydowanie za ostra. Ale odważni mogą spróbować :).
Według przepisu Davida Lebovitza, ode mnie dodana możliwość pasteryzacji (i stąd też zwiększona porcja).


Musztarda


165 g gorczycy
240 ml octu winnego
240 ml wody
3 łyżki miodu
3 łyżeczki kurkumy
1,5 łyżeczki soli
ewentualnie szczypta pieprzu cayenne


Wymieszaj wszystkie składniki w misce ze stali nierdzewnej i odstaw na 2-3 dni.

Zmiksuj mieszankę blenderem, póki będzie jak najbardziej gładka.
Dodaj kilka łyżek wody, jeżeli musztarda będzie zbyt gęsta.

Musztardę najlepiej spożyć w ciągu miesiąca, można ją trzymać w lodówce do 6 miesięcy.
Możesz też ją spasteryzować. W tym celu podgrzej musztardę w kąpieli wodnej. Napełnij musztardą wysterylizowane słoiki. Pasteryzuj 20 minut.



Może cię też zainteresować:

Ketchup z cukinii

niedziela, 5 października 2014

Dżem dyniowo-imbirowy


Przepyszny, mocno imbirowy dżem - bardzo wyrazisty, choć pewnie przez to nie każdemu będzie smakował. Ale ja zdecydowanie polecam!
Przepis znaleziony tutaj i trochę zmodyfikowany.
.

Dżem dyniowo-imbirowy


1,5 kg dyni (obranej i startej na tarce o dużych oczkach)
50 g świeżego, startego imbiru
300 g cytryn (skórka i sok)
200 g pomarańczy (tylko sok)
1 mała limonka (tylko sok)
1 litr wody
pół łyżeczki cynamonu
800 g cukru

Wrzuć do garnka wszystkie składniki, poza cukrem. Zagotuj i gotuj na małym ogniu, aż dynia zmięknie. Dodaj cukier i mieszaj, póki nie rozpuści się całkowicie.

Zagotuj i gotuj na średnim ogniu, mieszając od czasu do czasu. Dżem będzie się stopniowo redukował. Gotuj do czasu, aż zgęstnieje (zajmie to około godziny).

Pasteryzuj ok. 20 minut od zagotowania.

  Dynia na słodko i słono

piątek, 3 października 2014

Syrop z pigwy z kawałkami owoców


Z pigwą nie miałam dotąd do czynienia, nie wiedziałam nawet, jak wygląda! Ale kiedy zobaczyłam zdjęcie z tego przepisu, postanowiłam na nią zapolować. Nie mam, niestety, darmowego dostępu do pigwy, a jej cena na targowisku trochę mnie rozczarowała... Ale ja się tak łatwo nie poddaję :).

Pigwa nie bez powodu nazywana jest polską cytryną, jest super kwaśna i nie nadaje się do jedzenia "ot tak" - no chyba, że ktoś jest odważny :). Co mnie zaskoczyło, to piękny zapach, mogłabym cały dzień siedzieć i wąchać te malutkie owoce... No właśnie, nie będę ukrywać, że przy tym rozmiarze, wydrążanie z pigwy gniazd nasiennych było dość frustrujące. Ale warto było! Syrop jest przepyszny, bardzo aromatyczny i świetnie nada się zimą do herbaty.


Syrop z pigwy z kawałkami owoców


1 kg pigwy
5 szklanek cukru


Owoce wyszorować, wydrążyć gniazda nasienne i pokroić w kostkę. Zasypać cukrem w ilości równej ilości owoców (u mnie wyszło 5 szklanek owoców, a więc dodałam również 5 szklanek cukru). Odstawić owoce na 2 dni, aby puściły sok. Po tych dwóch dniach postawić garnek na gazie i podgrzewać, aż cukier całkowicie się rozpuści, a owoce lekko zmiękną (ale nie zagotowywać). Przełożyć do słoików i pasteryzować przez 15 minut.



wtorek, 30 września 2014

Wędlina drobiowo-wieprzowa z miodem (i o soli peklującej)


Wędliny sklepowe to jeden z produktów spożywczych o zaskakująco długim składzie...
Pierwszy z brzegu skład przykładowej wędliny wieprzowej, znalezionej w sklepie internetowym Tesco:

mięso wieprzowe 63%, woda, sól spożywcza, izolat białka sojowego, E407 - substancja zagęszczająca, E551 - substancja przeciwzbrylająca, E451i, E452i - stabilizatory, białko zwierzęce (wieprzowe), E621, E635, E627, E631 - wzmacniacze smaku, cukier, E301, E316 - przeciwutleniacze, sacharoza, ekstrakty przypraw, maltodekstryna, słód jęczmienny, aromaty, E250 - substancja konserwująca

Niestety w temacie wędliny domowej często podnosi się kwestię soli peklującej, czyli azotanu lub azotynu sodu, który kryje się po oznaczeniem E250 lub E251. No jak to, domowa wędlina, a w środku jakieś E? Niestety, ale ludzkość nie zdołała na razie wymyślić lepszej metody konserwowania mięsa, a stosowanie soli peklującej nie tylko zachowuje różowy kolor mięsa, ale przede wszystkim znacząco zmniejsza ryzyko zatrucia się jadem kiełbasianym, które może mieć naprawdę poważne konsekwencje zdrowotne, bo toksyna ta atakuje przede wszystkim układ nerwowy.

Należy też pamiętać, że sól peklująca to nie sam azotyn sodu, ale jego mieszanka ze zwykłą solą warzoną. Azotynu jest w niej zaledwie 0,6%, więc jeżeli na kilogram mięsa używamy jej około 20 g, to tego azotynu sodu jest w nim naprawdę niewiele. Ja więc wolę tę śladową ilość E250 niż ryzykować zatrucie jadem kiełbasianym.

--------------

Wędliny domowe możemy wędzić, piec lub parzyć. Za pieczonymi tak bardzo nie przepadam (często przypominają mi bardziej typowo obiadowe mięso), wędzenie nie jest dostępne dla każdego (ja mam małą wędzarkę stołową, ale z oczywistych względów mogę jej używać tylko, gdy jest bardzo ciepło i okna mogą być szeroko otwarte), za to jestem bardzo zadowolona z szynkowaru*. Dzięki zamknięciu mięsa w szynkowarze z jednej strony nie wydostają się z niego do wody soki, z drugiej strony sama wędlina też nie jest "przemoknięta". Na dodatek umożliwia nam on korzystanie z resztek mięsa, które możemy kroić i mielić, a mimo to uzyskamy wędlinę o ładnym i wygodnym kształcie.

Z poniższego przepisu wychodzi bardzo smaczna, aromatyczna wędlina z miodem i majerankiem. Zrezygnowałam z dodatku żelatyny, bo nie zależało mi na dobrze ściętej galaretce.
Przepis znalazłam tutaj, a ogólne zasady parzenia w szynkowarze - tutaj.


*"Szynkowaru", czy "szynkowara"? Czy jest na sali jakiś polonista? ;)



Wędlina drobiowo-wieprzowa z miodem


500 g piersi z kurczaka
500 g łopatki wieprzowej
20 g soli peklującej
1/2 łyżeczki białego pieprzu
2-3 łyżeczki majeranku (użyłam świeżego)
1/2 łyżeczki mielonej kolendry
łyżeczka miodu
2 ząbki czosnku


Łopatkę wieprzową mielimy w maszynce do mielenia mięsa (sitko 5 mm). Piersi z kurczaka kroimy w kostkę. Czosnek drobno siekamy lub przeciskamy przez praskę.

Łopatkę oraz piersi z kurczaka wkładamy do naczynia, dodajemy przyprawy i mód. Wszystko bardzo dokładnie mieszamy. W szynkowarze umieszczamy woreczek, a w nim wyrobioną wcześniej masę. Szynkowar zamykamy , a następnie wkładamy go do lodówki na co najmniej 24 godziny.

Po tym czasie umieszczamy szynkowar w garnku w wodą. Podgrzewamy wodę do temperatury 75-80 stopni, i od tego czasu liczymy czas parzenia - 10 minut na 1 cm przekroju, czyli w przypadku mojego szynkowaru, 100 minut. Staramy się utrzymywać stałą temperaturę 75-80 stopni. Wyłączamy kuchenkę, wyciągamy szynkowar i luzujemy całkowicie docisk. Po ostygnięciu wkładamy szynkowar do lodówki na przynajmniej 4 godziny.

niedziela, 28 września 2014

Gouda


Domowy żółty ser?
Jeszcze niedawno nie uwierzyłabym, że to możliwe. Ale kiedy zaczęłam o tym czytać, wiedziałam, że będę musiała spróbować ;).
Kupiłam książkę Ricki Carroll "Domowy wyrób sera" (z której pochodzi dzisiejszy przepis), znalazłam dobre źródło niepasteryzowanego mleka i zrobiłam niezbędne zakupy (podpuszczka, kultury starterowe).

Postanowiłam zacząć od goudy - jednego z najpopularniejszych na świecie, dojrzewających, twardych serów, który otrzymujemy poprzez płukanie skrzepu. Fani serialu "Jak poznałem waszą matkę" na pewno kojarzą jeden z odcinków, w którym Gouda cheese zagrał dużą rolę... ;)


Źródło zdjęcia

A więc przeczytałam przepis. I kolejny raz. I jeszcze jeden. Ojej... Jest długi i skomplikowany, i wymaga częstego mierzenia temperatury (termometr kuchenny jest absolutnie konieczny). I nie, nie będę nikomu wmawiać, że samodzielne robienie sera jest super szybkie i proste. Bo nie jest. Ale chyba też nie muszę nikogo przekonywać, że własny ser to super sprawa :D.

Moja gouda powinna jeszcze "trochę" (ekhm, tak ze 3 miesiące) dojrzewać, ale musiałam sprawdzić, co z niej wyszło. Mój ser jest strasznie płaski, bo formy na ser są drogie i nie chciałam inwestować, nie wiedząc, czy w ogóle będzie ser przypominać ;). Jest wprawdzie trochę suchy, szczególnie z wierzchu, i bardzo twardy, ale naprawdę smakuje jak żółty ser! Jest pyszny :). Jeżeli macie ochotę, warto się trochę pomęczyć. Ja planuję zrobić kolejną goudę i tym razem pozwolić jej spokojnie dojrzeć :).


Gouda


7,5 l mleka
0,7 g kultury starterowej MSE
podpuszczka, zgodnie z dawkowaniem podanym przez producenta

sól niejodowana do przygotowania solanki


1. Podgrzać mleko do temperatury 32-33 st. C, dodać kulturę starterową i dokładnie wymieszać. Przykryć i pozostawić na 10 minut do stężenia.



2. Dodać rozpuszczoną w 4 łyżkach wody podpuszczkę i delikatnie mieszać ruchami z góry do dołu przez 1 minutę (jeśli używamy mleka prosto od krowy, grzbietem łyżki mieszamy samą powierzchnię mleka 1 minutę dłużej). Przykryć i odstawić na 1 godzinę w temperaturze 32-33 st. C.

3. Skrzep pokroić w kostkę o boku około 1-1,5 cm. Odstawić na 10 minut.

4. Odsączyć 1/3 serwatki. Ciągle mieszając, stopniowo dodawać tyle wody o temperaturze 80 st. C, aby temperatura skrzepu podniosła się do 33 st. C.

5. Skrzep odstawić na 10 minut. Osączyć serwatkę do poziomu skrzepu.

6. Cały czas mieszając, stopniowo dodać tyle wody o temperaturze 80 st. C, aby temperatura skrzepu podniosła się do 37-38 st. C. Utrzymać tę temperaturę przez 15 minut, często mieszając, aby nie dopuścić do sklejania ziaren.

7. Odstawić skrzep na 30 minut do stężenia.

8. Odlać pozostałą serwatkę.


9. Szybko przełożyć ciepły skrzep do formy na ser o wadze około 1 kg, wyłożonej chustą serowarską. Uważać, aby nie rozkruszyć skrzepu. Prasować przez 20 minut pod ciśnieniem 10 kg (u mnie za prasę odpowiadają dwie cegły ;) ).

10. Wyjąć ser z formy i delikatnie odwinąć chustę. Ser przewrócić, ponownie zawinąć i prasować przez 20 minut pod ciśnieniem 20 kg.

11. Proces powtórzyć, ale prasować pod ciśnieniem 25 kg przez okres od 12 do 16 godzin. Wyciągnąć z prasy.

12. Przygotować nasycony roztwór soli w naczyniu szklanym lub ze stali nierdzewnej (1 kg soli na 4 litry wody). Moczyć ser w solance przez 12 godzin.

13. Wyciągnąć ser z solanki i osuszyć, oklepując jego powierzchnię. Solankę można przechowywać w lodówce i użyć przy innej okazji (przed kolejnym użyciem należy ją zagotować, dodać trochę soli - do momentu, aż sól przestanie się rozpuszczać w wodzie).

14. Osuszać ser w temperaturze 10 st. C przez 3 tygodnie.

15. Ser pokryć parafiną.

16. Odstawić do dojrzewania w temperaturze 10 st. C na 3-4 miesiące. Przewracać 3-4 razy na tydzień. Jeden ser można pozostawić na dłużej - po 6-9 miesiącach to będzie prawdziwy przysmak.

piątek, 26 września 2014

Chleb na serwatce



Niedawno zaczęłam się "bawić" w robienie serów, więc w domu pojawiła się rzecz dotychczas zupełnie nieznana - serwatka. Serwatka to płyn, który pozostaje po ścięciu się mleka, który uzyskujemy poprzez odcedzenie skrzepu. Nawet po małej porcji sera pozostaje bardzo dużo serwatki - u mnie z 5 litrów mleka zostaje około 2 litrów serwatki. I trochę żal ją wylewać, ale dopiero uczę się, do czego można ją wykorzystać - ma przecież korzystny wpływ na nasze zdrowie.

Ale najprostszym, jak dla mnie, wykorzystaniem serwatki jest użycie jej do pieczenia chleba. Poniższy przepis polecam tym bardziej, że jest bardzo szybki, bo chleb wyrasta tylko raz, i to godzinę. Miękisz chleba jest bardzo delikatny i odrobinę bardziej żółty niż chleb zrobiony na wodzie, czy mleku, za to skórka ma piękny, brązowy kolor i jest super chrupiąca.

Przepis znaleziony tutaj.

A jeżeli chcemy sobie serwatkę zostawić na później, najlepiej zamrozić ją w foremkach do lodu, a potem przełożyć do woreczka:




Chleb na serwatce


1/3 szklanki masła, pokrojonego na małe kawałki
1 szklanka gorącej serwatki
2 łyżeczki drożdży instant
1 łyżka cukru
3/4 szklanki ciepłej serwatki (o temperaturze 40 stopni)
2 łyżeczki soli
6 szklanek mąki pszennej chlebowej
1 lekko roztrzepane białko

Rozpuść masło w 1 szklance gorącej serwatki i odczekaj, aż temperatura mieszanki spadnie do 45 stopni. Dodaj drożdże, cukier i 3/4 szklanki ciepłej serwatki. Wymieszaj. Przełóż do miski miksera, dodaj sól i stopniowo, po 1 szklance, mąkę. Wyrabiaj ok. 6 minut. Przykryj i odstaw na kolejne 6 minut.

Uformuj 2 bochenki, przykryj i odstaw do wyrastania na około godzinę, do podwojenia objętości.

Nagrzej piekarnik z kamieniem do 220 stopni. Posmaruj bochenki białkiem i natnij. Piecz około 30 minut. Przed pokrojeniem ostudź na kratce. U mnie, jak widać, nikt z krojeniem nie czekał :D.

sobota, 20 września 2014

Kompot z winogron


Kompoty i syropy owocowe zajmują większą część mojej spiżarni. Co poradzę, mamy słabość do słodkich napojów owocowych ;), ale nie do sprzedawanych w kartonach soków (których smak w ogóle nie przypomina smaku danego owocu), ani napojów (często słodzonych syropem glukozowo-fruktozowym). Kompoty są idealnym rozwiązaniem - możemy je zrobić praktycznie z dowolnych owoców, na które jest akurat sezon, i które są sprzedawane w dobrej cenie, dosłodzić je zgodnie ze swoim smakiem, a na deser wyjeść ze słoika owoce ;). Tym razem proponuję kompot z winogron, które ostatnio można już dostać w bardzo dobrych cenach.


Kompot z winogron


Ciemne winogrona obrywamy, myjemy, wrzucamy do słoików (praktycznie do pełna). Do słoika wsypujemy cukier (na półlitrowy słoik ok. 1-2 łyżki cukru), zalewamy przegotowaną lub przefiltrowaną wodą, zakręcamy i pasteryzujemy przez 15 minut.

czwartek, 18 września 2014

Łososiowy serek kanapkowy


Zawsze kupowałam dużo serków kanapkowych o różnych smakach: paprykowych, grzybowych, z szynką, z łososiem, ze szczypiorkiem itp. Pyszne, a do tego pozwalają zrobić w biegu szybką kanapkę. Ale w pewnym momencie przeczytałam o "aferze" związanej z serkiem marki Turek o smaku rzodkiewki, gdzie obliczono, że jedna rzodkiewka starczy na wyprodukowanie aż 16 opakowań serka! (źródło). Ostatnio z kolei kupiłam serek Tartare o smaku łososia i byłam zachwycona jego intensywnym smakiem. Pamiętając historię z rzodkiewką, spojrzałam jednak na jego skład, który możecie zobaczyć poniżej. I co? Aromat, dodatki wzmacniające smak, a samego łososia jedynie 0,8% (!). I ja za coś takiego zapłaciłam 4,50 zł?
Postanowiłam więc nie być już frajerką ;) - kupiłam zwykły serek śmietankowy (bez problemu można kupić taki bez żadnych chemicznych dodatków, nawet w dyskontach), do tego wędzony łosoś i otrzymałam przepyszny serek z dużą zawartością łososia :). Takiego produktu nie znajdziecie na półkach sklepowych, a możecie go bez problemu zrobić w domu w zaledwie kilka chwil. Warto!
Posiłkowałam się tym przepisem.


Porównanie składu:
Tartare, Łososiowa zatoka, serek twarogowy
ser twarogowy, aromat (zawiera wzmacniacze smaku: E 621 [glutaminian sodu]*, E 631 [Inozynian disodowy]**, barwnik naturalny betanina), śmietanka, łosoś wędzony (0,8%), sól, koper (0,1%)

*Może powodować, przede wszystkim, dyskomfort trawienny
**Powinien być unikany przez osoby z kamieniami nerkowym


Łososiowy serek kanapkowy


200 g śmietankowego serka kanapkowego
80-100 g wędzonego łososia
2 łyżeczki majonezu
odrobina sosu sojowego
sól, pieprz
koperek

Zmiksuj łososia blenderem, dodaj pozostałe składniki i zmiksuj ponownie. Wierzch posyp dodatkowo koperkiem.

niedziela, 7 września 2014

Nektarynkowa herbata mrożona


Uwielbiam brzoskwiniową herbatę mrożoną. Chwilowo nie miałam brzoskwiń, za to miałam dość słabe w smaku nektarynki, które leżały już od jakiegoś czasu i nikt nie chciał ich jeść. I tak powstała nektarynkowa ice tea ;).
Oryginalny przepis, z użyciem brzoskwiń, znaleziony tutaj.

Porównanie składu:
Lipton Ice Tea Peach
woda, cukier, kwas: kwas cytrynowy, ekstrakt czarnej herbaty (0,14%), sok z zagęszczonego soku brzoskwiniowego (0,1%), aromat, regulator kwasowości: cytrynian trójsodowy, przeciwutleniacz: kwas askorbinowy, substancja słodząca: glikozyd stewiolowy


Nektarynkowa herbata mrożona
ok. 2 litry napoju


2 dojrzałe nektarynki
woda
cukier
3-4 torebki czarnej herbaty

Najpierw musimy przygotować syrop z nektarynek. Zagotuj 9 szklanek wody, wrzuć 3-4 torebki herbaty i zaparzaj przez 3 minuty. Odstaw do ostudzenia.

Pokrój nektarynki na cienkie plasterki i zagotuj z 1 szklanką wody i 3/4 szklanki cukru.



Po zagotowaniu zmniejsz na chwilę ogień i drewnianą łyżką mieszaj i zgniataj nektarynki. Wyłącz gaz i odstaw na 25-30 minut.


Przelej syrop przez drobne sito i wymieszaj z herbatą. Wstaw do lodówki.

Oczywiście nie pozwalamy nektarynkom zmarnować się - ja zjadłam je z jogurtem naturalnym.


czwartek, 28 sierpnia 2014

Ketchup z cukinii


Pyszny ketchup, który bardzo przypomina w smaku kupny ketchup pomidorowy (tylko bez zbędnych dodatków - na przykład benzoesanu sodu), choć jest zrobiony z cukinii! A że cukinia jest obecnie tania, aż żal nie zrobić. Sos jest lekko pikantny, mimo tego, że i tak zmniejszyłam ilość pieprzu cayenne w stosunku do oryginalnego przepisu. Jeżeli więc wolicie zupełnie łagodny ketchup lub mają go jeść dzieci, zrezygnujcie z jego dodatku. Z kolei wielbiciele ostrych smaków mogą jego ilość zwiększyć do pełnej łyżeczki.
Przepis, z drobnymi zmianami, znaleziony tutaj.

A na poniższym zdjęciu możecie zobaczyć porównanie ketchupu kupnego (z prawej strony) i ketchupu wykonanego zgodnie z poniższym przepisem (po lewej). Podobne, prawda? ;) Konsystencja kupnego sosu jest jedynie trochę bardziej gładka.



Ketchup z cukinii


1,5 kg cukinii (obranej i z wydrążonymi pestkami)
0,5 kg cebuli
2 łyżki soli
400 g koncentratu pomidorowego
1 szklanka cukru
1/3 szklanki octu
0,5 łyżeczki pieprzu cayenne
1 łyżeczka pieprzu
1 łyżeczka papryki słodkiej

Cukinię myjemy, obieramy i wydrążamy nasiona. Ścieramy ją na tarce jarzynowej o grubych oczkach. Cebulę obieramy z łupinek i również ścieramy na tarce.
Starte warzywa przekładamy do dużego garnka, zasypujemy solą, mieszamy i odstawiamy na kilka godzin.

Warzywa gotujemy przez około 20 minut, do momentu aż się rozgotują i powstanie papka. Następnie dodajemy cukier i ocet, i gotujemy przez kolejne 20 minut, na małym ogniu, często mieszając. Dodajemy przyprawy i koncentrat, i gotujemy kolejne 20 minut.

Po 20 minutach miksujemy blenderem na gładką masę. Przekładamy do słoików, pasteryzujemy ok. 15-20 minut.

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Pomidory pasteryzowane i o szkodliwości pomidorów w puszce


Krojone pomidory w puszce to rzecz, którą zawsze mam w domu. Pomidory poza sezonem są moim zdaniem niejadalne, a mając taką puszkę pod ręką, możemy szybko zrobić prosty sos pomidorowy do makaronu.

Ostatnio jednak przeżyłam spory szok, kiedy odkryłam, że takie puszki są często wyłożone żywicą epoksydową, zawierającą BPA (bisfenol A). Wykazano, że powoduje on problemy z płodnością, choroby serca, cukrzycę i otyłość. Kwaśne środowisko, takie jak pomidory, sprawia, że związek ten jeszcze łatwiej przedostaje się do jedzenia, które znajduje się w takiej puszce (źródło).

Nie oznacza to, że teraz zacznę panikować i obiecam sobie nigdy w życiu nie tknąć pomidorów w puszce ;). Jednak aby ograniczyć ich spożycie, postanowiłam zrobić swoje własne pomidory pasteryzowane, tyle że w słoiku. Pomidory odmiany Lima są teraz tak tanie, że warto się pokusić o zrobienie chociaż kilku słoiczków.


Pomidory  krojone (pasteryzowane)


pomidory odmiany Lima
sól

Pomidory obieramy ze skórki, kroimy w kostkę i wrzucamy do garnka. Dodajemy ok. 1 łyżeczkę soli na 1 kg pomidorów i zagotowujemy. Gotujemy ok. 20 minut. Przekładamy do przygotowanych słoików i pasteryzujemy ok. 15 minut.

sobota, 23 sierpnia 2014

Sos słodko-kwaśny


Slow life slow lifem ;), ale często po prostu mamy mało czasu i potrzebujemy czegoś na szybki obiad. Wtedy sięgamy po kupne sosy, które niestety nierzadko zawierają niekorzystne dla nas składniki, od których tyjemy w zawrotnym tempie, lub które nas "zapychają". Jasne, obranie i pokrojenie 3 kilogramów pomidorów chwilę zajmuje, ale z tej ilości wychodzi naprawdę dużo, bo aż 13 słoiczków sosu. Warto poświęcić kilka godzin, aby przez cały najbliższy rok mieć pod ręką pyszny sos, do którego wystarczy podsmażyć kawałek kurczaka, a nawet tylko ugotować ryż. Na dodatek nie jest to drogie, jeden słoiczek kosztował mnie ok. 2 zł (przy cenie pomidorów 2,90 zł/kg, a teraz są jeszcze tańsze).
Przepis znalazłam tutaj, zmniejszyłam tylko ilość octu.

Do przepisu polecam użycie polskich pomidorów podłużnych odmiany Lima, na które jest akurat sezon. Aby łatwo zdjąć skórkę, natnij jeden koniec każdego pomidora na krzyż. Wrzuć pomidory na chwilę do wrzątku, a potem przepłucz zimną wodą i obieraj. Jeżeli skórka będzie mimo wszystko ciężko schodzić, zanurz pomidory ponownie na chwilę we wrzątku.

Porównanie składu:
Łowicz, Sos słodko-kwaśny
warzywa (marchew 8,8%, cebula 8,8%, papryka czerwona i zielona 8,8%, pomidory 8%, pędy bambusa 2%), woda, syrop glukozowo-fruktozowy, cukier, koncentrat pomidorowy 4%, ananas 3,4%, przecier jabłkowy, ocet spirytusowy, skrobia kukurydziana modyfikowana, substancja zagęszczająca - guma guar*, sól, przyprawy i zioła, olej rzepakowy, maltodekstryna**, aromaty, ekstrakty z pora i marchwi, regulator kwasowości - kwas cytrynowy
*Bezpieczna, ale w nadmiarze może powodować wzdęcia (o które nietrudno, bo jest obecna w bardzo wielu produktach).
**Syntetyczny cukier, który ma jeszcze wyższy indeks glikemiczny niż tradycyjny cukier (!), przez co osoby będące na diecie szczególnie powinny jej unikać.


Sos słodko-kwaśny
13 słoiczków po ok. 300 ml


3 kg pomidorów, mięsistych, z małą ilością pestek (odmiany Lima)
1 kg cebuli
2 papryki czerwone
1 puszka kukurydzy
1 puszka ananasów
1/2 łyżeczki chili
1 łyżka mielonej słodkiej papryki
ok 2 łyżki soli - do smaku
1 łyżka curry
2 łyżki musztardy
2 szklanki cukru
1/2 szklanki octu 10%
2 łyżki mąki ziemniaczanej


Pomidory parzymy, obieramy ze skórki i kroimy w kostkę. Cebulę kroimy w kostkę, dodajemy do pomidorów i całość gotujemy na małym ogniu przez godzinę, od czasu do czasu mieszając. Po tym czasie do warzyw dodajemy pokrojoną w kostkę paprykę, odsączoną kukurydzę i ananasa (sok z ananasa odlewamy do szklanki i odkładamy) oraz wszystkie pozostałe składniki, oprócz mąki! Gotujemy na małym ogniu przez 30 minut. Mąkę dokładnie mieszamy z sokiem z ananasa, wlewamy do sosu, dokładnie mieszamy i zagotowujemy.


Gorące nakładamy do czystych, wyparzonych słoików, szczelnie zakręcamy i odwracamy do góry dnem, do ostygnięcia.

piątek, 22 sierpnia 2014

Masło śmietankowe i różnica między śmietaną a śmietanką


Domowe masło - marzenie wielu osób, które nie wiedzą, jak łatwo i szybko się je robi. Ale najpierw trochę teorii - mam nadzieję, że was nie zanudzę :)

Masło można uzyskać na dwa sposoby: zmaślając śmietanę lub śmietankę. Tak, jest między nimi różnica. Podstawowym produktem, który możemy uzyskać z mleka jest śmietanka. Można ją zebrać z odstanego mleka, ale w nowoczesnej produkcji najczęściej odbywa się to przez wirowanie. Potem taką słodką śmietankę można ukwasić - w ten sposób otrzymujemy śmietanę (źródło). Z ukwaszonej śmietany uzyskuje się masło ekstra, zawierające ok. 80-90% tłuszczu, a ze śmietanki - masło śmietankowe o zawartości ok. 60-62% tłuszczu. Masło ekstra, dzięki mniejszej ilości laktozy, jest bezpieczniejsze dla osób z jej nietolerancją, a także starszych i chorych. Z kolei masło śmietankowe jest mniej kaloryczne (źródło). Smak to już kwestia indywidualna.

Wiele osób przygotowuje masło z wykorzystaniem ogólnodostępnej w sklepach śmietanki 30% lub 36% (zresztą na pewno niejednemu z nas zdarzyło się przedobrzyć z ubijaniem śmietanki i zobaczyć oddzielanie się grudek tłuszczu i maślanki). Musimy tylko pamiętać, że w ten sposób uzyskujemy masło śmietankowe, a nie masło ekstra. Niestety problemem może być to, że bardzo trudno jest znaleźć taką śmietankę, która nie zawierałaby substancji dodatkowych - stabilizatorów. Wydaje mi się, że robienie w domu masła mija się z celem, jeżeli ma ono zawierać takie substancje. Jeżeli macie jednak dostęp do śmietanki naturalnej, moim zdaniem warto nawet całkowicie zastąpić kupny produkt wyrobem domowym.

Na pewno jesteście ciekawi, jak to wygląda, jeżeli chodzi o koszty?
Z 1,2 kg śmietanki wyszło mi 560 g masła, które kosztowało mnie 12,60 zł (22,50 zł/kg).
Dla porównania:
Masło (nie wnikając już w to, czy śmietankowe, czy ekstra) w sklepie internetowym Tesco kosztuje od ok. 17 po nawet 38 zł za kilogram, a na eko bazarze wiejskie masło kupowałam po 30 zł/kg. Czyli nie tylko mamy frajdę z własnoręcznego robienia masła, ale też możemy zaoszczędzić (pod warunkiem znalezienia źródła niedrogiej śmietanki).

Nie zajmuje to też dużo czasu. Ja robiłam masło w robocie stojącym i zajęło to około 10 minut. Spokojnie możecie zrobić większą porcję na raz i mrozić w mniejszych kawałkach. Ale pamiętajcie, żeby nie ubijać na raz zbyt dużo śmietanki, bo w trakcie ubijania może się wam nie zmieścić w misce ;) (lepiej nie nalewać więcej niż połowę miski).

Przykładowe popularne śmietanki 30% lub 36%:
Łaciata, Śmietanka do ciast i deserów 30%: stabilizator - karagen
Łaciata, Śmietanka do ubijania 36% tłuszczu: stabilizator - karagen
Mlekovita, Wypasiona Śmietanka kremowa 30%: stabilizator - karagen, emulgator - E-471
Piątnica, Śmietanka do ubijania, do zup 30%: stabilizator - karagen
Zott, Śmietanka 30%: stabilizator - karagen

Karagen jest generalnie uznawany za substancję bezpieczną, jednak budzi co raz więcej kontrowersji i pojawiają się głosy o jego potencjalnej szkodliwości - dlatego najbezpieczniej po prostu go unikać, a przynajmniej ograniczać.


Masło śmietankowe


Śmietanka 30% lub 36%
Sól

Schłodzoną śmietankę wlej do miski, dosyp szczyptę soli. Rozpocznij miksowanie (ja miksowałam w robocie stojącym na prędkości 4/6). Najpierw uzyskasz bitą śmietanę, a po jakimś czasie grudki masła.


Przełóż grudki masła na sito i przepłucz bardzo zimną wodą z kranu. Następnie uformuj dowolny kształt, odciskając nadmiar wody. Wstaw do lodówki, aby stwardniało.

czwartek, 21 sierpnia 2014

Zmiany na blogu i w życiu :)

Definicja slow life, czyli relaks w wannie :)

Zaczęło się od domowego chleba i już przynajmniej od 1,5 roku w moim domu nie było kupnego pieczywa. Czasem jest to "porządny", czasochłonny chleb na zakwasie, a czasem najzwyklejsze bułki drożdżowe, żeby tylko było z czym zrobić kanapkę ;).

Potem były wędliny pieczone, następnie kupiłam szynkowar, a potem wędzarkę stołową.

W tym sezonie zrobiłam około 200 mniejszych lub większych słoików przetworów - warzywnych i owocowych, dżemów i konfitur, kompotów i syropów.

Mam już też za sobą pierwszy ser zrobiony z użyciem podpuszczki.


Robienie tych wszystkich rzeczy sprawia mi wielką frajdę, którą mam nadzieję się z wami podzielić. Dobrze wiemy, że w wielu produktach znajdziemy jakieś "E" - nie zawsze są to substancje szkodliwe, ale są na pewno niepotrzebne. Nie mamy też pewności, czy kiedyś to, co teraz jest określane jako bezpieczne, nie zostanie uznane za szkodliwe - czasem takie rzeczy wychodzą dopiero po wielu latach badań. Nie jestem wcale ortodoksyjną przeciwniczką takich dodatków - powiedzmy sobie szczerze, ciężko chociaż raz na jakiś czas nie skusić się np. na kupne słodycze ;). Ale uważam, że mamy prawo do tego, aby chociaż te podstawowe produkty, które jemy codziennie, były naturalne i nieoszukane, tym bardziej, że często wcale nie są tanie. Dlatego myślę, że lepiej je robić samemu :).

W związku z tym postanowiłam rozszerzyć tematykę bloga Pieczywo na zakwasie o szeroko rozumiany slow food, czyli rzeczy, które możemy zrobić w domu, zamiast kupować :). Na blogu znaleźć już można przepis na domowy waniliowy serek homogenizowany, a w najbliższym czasie pojawią się kolejne przepisy - zapraszam!

------------------------------------
Przy okazji przedstawiam wam nowego członka rodziny - Franka :). Franek ma 4 miesiące, jest przytulaskiem i pieszczochem, i razem z Leonem dzielnie pomagają mi w kuchni :).